Zdrowie wcześniaka

Co za głośno, to nie zdrowo!!!

Chciałbym, abyście Państwo czytając ten krótki artykuł zainteresowali się problemem hałasu, a w szczególności naszym wpływem na niego. Wiemy dobrze, że w przypadku dzieci przedwcześnie urodzonych, przed 32. czy też przed 37. tygodniem ciąży, bardzo ważny jest prawidłowy rozwój mózgu.

Lecz czym jest hałas? Jest to dźwięk o nadmiernym natężeniu w danym miejscu i w danym czasie. Nasza rozmowa to poziom 60 dB, zaś praktycznie wszystko powyżej 75 dB może wpływać niekorzystnie na nasze zdrowie powodując wzrost ciśnienia, adrenaliny, zaburzenia żołądka, czy też zmęczenie i nerwowość. Podobnie dzieje się z naszymi pociechami – na początku w szpitalach, a następnie w przedszkolach, szkołach i miejscach pracy.

Dziecko w łonie matki odczuwa natężenie hałasu na poziomie 40 dB. Naszym wspólnym zadaniem jest tak działać, aby noworodki nie musiały być narażone na niepotrzebne bodźce dźwiękowe, takie jak: trzaskanie drzwiami wejściowymi, głośne dzwonki telefonów komórkowych, czy niepotrzebne rozmowy.

W otoczeniu niemowląt występują także dobre dźwięki, do których są one przyzwyczajone, a które możemy nazwać dobrym hałasem. Dlatego warto czytać i śpiewać naszym dzieciom, mówić do nich, a także nagrywać dźwięki z domowego otoczenia i odtwarzać je. Noworodki słyszały te dźwięki przez kilka miesięcy i nadal ich potrzebują, gdyż są to te dobre bodźce wpływające pozytywnie na rozwój systemu nerwowego. Tę sytuację możemy porównać do stymulowania mózgu dziecka różnymi kolorowymi kartkami, jakie wieszamy w pokojach, jak już wrócą do domu ze szpitala. Noworodki potrzebują, a wręcz muszą być pozytywnie stymulowane.

Gdzie w szpitalu możemy się spotkać z hałasem? Praktycznie wszędzie. Czy możemy temu zapobiec? Zdecydowanie TAK. Jakie w związku z tym podejmować działania? Po prostu kontrolować siebie i innych, przestrzegać zasad higieny słuchu i ostrzegać przed nadmiernym i niepotrzebnym hałasem.

Warto pamiętać, że ochrona przed hałasem to nie tylko szpital, to także za 2-3 lata przedszkole, a następnie szkoła. Czy warto więc bagatelizować problem? Odpowiedź na to pytanie jest oczywista – żaden rodzic nie chce, by jego dziecko za kilkadziesiąt lat stało się pacjentem gabinetu laryngologicznego lub musiało używać aparatu słuchowego!

 

Artykuł pochodzi z 4. numeru gazetki „Mam(y) wcześniaka”

WRÓĆ DO LISTY ARTYKUŁÓW